poniedziałek, 27 stycznia 2014

Rozdział 6

Daisy's POV:

- Powiedziała coś - ku mojemu zaskoczeniu w drzwiach ukazała się sylwetka Dave'a
Austin nagle stracił język w ustach, a jego kości skamieniały. Nie mógł uwierzyć, że właśnie teraz, dokładnie w tej sekundzie stoi przed nim Dave Jelly we własnej osobie. Dave stanął jak wryty, widząc zaistniałą sytuację. W jego wnętrzu eksplodował wulkan wściekłości, co dało się wyczuć po jego zachowaniu. Przymrużył oczy, zaciskając pięści. W tym momencie mogłam zobaczyć każdą żyłę na jego ręce, która pulsowała jak oszalała.
- Dave, Dave, Dave... - Austin uśmiechnął się zdradliwie, puszczając mnie z uścisku
Nie bardzo wiedząc co się właśnie dzieje, upadłam na kolana i zaczęłam czołgać się do ściany. Opierając się o nią obserwowałam całą sytuację, wciąż trzęsąc się z przerażenia. Austin włożył ręce do kieszeni i, wyrzucając mnie z głowy, skupił wzrok na rywalu.
- Jak się czuje mała? - oparł się o umywalkę
Dave zacisnął szczękę. Był zdenerwowany jeszcze bardziej, niż wcześniej. Austin widocznie trafił w jego czuły punkt.
- Nie pamiętasz kurwa, ile przyjemności ci to sprawiło? - każde słowo przychodziło mu z coraz większym trudem
- Pamiętam, pamiętam. Czegoś takiego się nie zapomina - rzucił kolejny uśmiech
- Ty skurwelu - Dave rzucił się na niego
Zaczęłam krzyczeć, wciąż nie wiedząc o co im chodzi. Jednak nigdy wcześniej nie widziałam Dave'a w takim stanie. Wstąpiło w niego coś, co krzyczało, że chce zemsty. Tylko za co?
Chwycił Austina za szyję i mocno ją ściskając, zaczął kopać go w brzuch. Ten jednak szybko się obronił, "podcinając" mu nogi i pozostawiając go w pozycji leżącej, zaczął go szarpać. Dave zdobył przewagę i zaczął uderzać głową Austina o ścianę.
Słysząc krzyki, dobiegające z łazienki, wbiegło kilku balangowiczów, by przerwać tę bójkę.
- Zapłacisz mi za to skurwysynie! Obiecuję ci to! - krzyczał Dave, oderwany już od Austina
Uspokoił się jednak szybko widząc, w jakim jestem stanie. Siedziałam pod ścianą cała zapłakana i roztrzęsiona. Chłopak podszedł do mnie powoli i kucając, przytulił mnie.

Dave's POV:
Była w okropnym stanie. W takim, jakim nigdy nie chciałem widzieć mojej przyjaciółki. Miała porwane ubranie, była czerwona od płaczu i wciąż się trzęsła. Szczerze mówiąc sam miałem łzy w oczach, kiedy zobaczyłem tą scenę. Nie daruję mu tego. Ten pieprzony dupek zapłaci za szkody wyrządzone nie tylko Daisy, ale i wszystkim dziewczynom. Gotowało się we mnie, najchętniej wymierzyłbym mu kolejny cios. Jednak nie mogłem zostawić tak Destiny i po prostu bić się z tym palantem. Przeżyła wystarczająco dużo.
- Chodź skarbie - pomogłem jej wstać - zabiorę cię stąd, dobrze?
Wyszedłem z łazienki, trzymając zszokowaną dziewczynę za rękę. Mieliśmy już opuścić dom, gdy nagle...
- Boże, Daisy co ci się stało?! - Usłyszałem przerażenie w głosie Lily
Nikt z nas nie musiał odpowiadać... Wiadomo było po co Austin zaciąga dziewczyny na imprezy i co później dzieje się z ich psychiką. Nasuwa się tylko jedno pytanie: dlaczego nikt nie zareagował?
- Chodź, pomogę ci się troszkę ogarnąć, nie możesz wrócić do domu w takim stanie
- Co tam się stało? - zapytał Drake udając, że nie miał o niczym pojęcia
Spojrzałem na niego, jak na skończonego idiotę.
- Dlaczego mu na to pozwoliłeś? - syknąłem
- Na co? - wciąż udawał zdziwienie
- Doskonale kurwa wiesz, jaki jest Austin.
- Stary nie wiedziałem, że..
- Wiem, że to twój kumpel i go nie wsypiesz, ale jeśli będziesz jeszcze kiedyś rozmawiał z tym bydlakiem powiedz mu, że nie daruję mu tego. Rozumiesz? Nie pozwolę, żeby taki sukinsyn jak on traktował dziewczyny w taki sposób.
Wyminąłem go nie czekając na odpowiedź czy jakiekolwiek wyjaśnienia. Podszedłem do drzwi frontowych, czekając aż Lily wróci z Daisy. Co ja miałem z nią zrobić? Nie mogłem odwieźć jej do domu w takim stanie. Nikt nie mógł się dowiedzieć o tym, co się tutaj stało, a właściwie mogło się stać.
- Tutaj Lily - podniosłem rękę widząc, jak dziewczyny błądzą wśród tłumu
- Dave - zaczęła - zajmiesz się nią?
Objąłem Daisy jako potwierdzenie.
- Cokolwiek by się nie stało.
- Dziękuję - Lily uśmiechnęła się - To co teraz zrobisz?
- Nie martw się - chwyciłem za klamkę - Poradzimy sobie - przepuściłem Daisy w drzwiach.
- Aa no i Lily... Gdyby nie ty, Daisy mogłoby się coś stać. Dzięki
- Jasne - dziewczyna uśmiechnęła się, wkładając kosmyk włosów za ucho.

***

Otuliłem ją kocykiem i od czasu do czasu zerkałem, jak chwieje się pod wpływem prędkości pojazdu. Wyglądała tak spokojnie, tak niewinnie. Przypominała mi kogoś. Kogoś bardzo ważnego. Zacisnąłem ręce na kierownicy, odtwarzając w głowie obraz sprzed paru lat.

- Austin, zostaw mnie - wycierała łzy
- Spokojnie
- Nie, puść mnie już - powtarzała, niemal błagając
- Kochanie, nie jesteś przecież dzieckiem - szeptał
Obserwowałem sytuację z podwórka. Nie mogłem w to uwierzyć. Mój najlepszy dotychczas kumpel, skrzywdził ją. Mojego aniołka. Moją małą księżniczkę. Nie wiedziałem do końca co mam zrobić. Czy wbiec i przerwać to, czy prosić kogoś o pomoc. Nie. To ja musiałem jej pomóc, nikt inny.
- Austin - wpadłem do pokoju, wciąż nie mogąc uwierzyć, że to mój kumpel - Co ty jej robisz?
- Dave - puścił ją natychmiast - Nic, bawimy się.
- Dave - krzyknęła i rzuciła mi się na szyję - Zabierz mnie stąd, Boże zabierz mnie stąd! - nie mogła złapać oddechu,  trzęsąc się ze strachu

Daisy jęknęła, przewracając się na bok. Mrugnęła kilka razy, przyzwyczajając oczy do światła, a raczej do mroku.
- Gdzie jedziemy? - spojrzała na mnie zupełnie zdezorientowana
- Spokojnie. Zabiorę Cię do siebie. Będziesz mogła odpocząć.
Niedaleko stąd, moi rodzice kupili domek. Mały domek, który w tej sytuacji okazał się szczytnym celem. Nie mogłem przecież odwieźć jej do domu, a zabranie jej do siebie, jako że byłem jej sąsiadem, totalnie nie wchodziło w grę. 
- Dave?
- Słucham - wciąż nie spuszczałem z oczu drogi
- Co się właściwie stało?
- Nic Daisy... Po prostu musisz odpocząć.
Pomruczała coś pod nosem, wtulając się w koc. Jechaliśmy w ciszy jeszcze kilka minut, kiedy skręciłem w wąską uliczkę. Queens. Uwielbiałem tę dzielnicę. Zaparkowałem samochód, wyjmując kluczyki. Spojrzałem na Daisy chcąc wyczytać coś z jej twarzy. Dziewczyna spojrzała na mnie i uśmiechnęła się lekko chcąc wyrazić wdzięczność. Wysiadłem z samochodu, następnie pomogłem wyjść Daisy i podtrzymując ją, pomogłem dostać się do środka.

***

- Dave - odwróciłem się słysząc głos Daisy
Podeszła wolnym krokiem i pytając wzrokiem o pozwolenie, usiadła na schodku obok mnie.
- Jak się czujesz? 
- Lepiej.
Zapadła cisza.
- Um... Czy Austin...
- Nie - uspokoiłem ją - Do niczego nie doszło.
- Tak, bo mu na to nie pozwoliłeś - spojrzała na mnie
Uśmiechnąłem się lekko przenosząc wzrok na las rozciągający się przed nami.
- Skąd wiedziałeś, co chce zrobić?
- Powiedzmy, że znam Austina bardzo dobrze - przeniosłem wzrok na nią
Pokiwała głową.
- A skąd wiedziałeś, gdzie mnie szukać?
- To już nie moja zasługa. - podniosłem ręce w geście obrony - Lily podała mi namiary - uśmiechnąłem się
Daisy odwzajemniła uśmiech, opierając głowę o moje ramię.
- Nie znałam cię od tej strony.
- Dobrze, że wcześniej nie miałaś do tego powodu.
Westchnęła.
- Uratowałeś mnie, Dave.
- To nic takiego..
- Jesteś bohaterem, wiesz? Dziękuję.
Daisy oderwała głowę od mojego ramienia i musnęła mnie lekko w policzek. Dziewczyna wstała i rzucając cicho "dobranoc" weszła do domu.
Spuściłem głowę, opierając łokcie na kolanach. Ścisnąłem usta, a w moich oczach pojawił się słony płyn.  Znów wróciłem myślami do tamtego momentu, chciałem usłyszeć to samo od tamtej dziewczyny. Gdybym mógł cofnąć czas, sytuacja potoczyłaby się zupełnie inaczej. Wtedy ktoś skrzywdził bliską mi osobę na moich oczach. To był pierwszy raz. Jedyny i ostatni raz. Od tamtego momentu obiecałem sobie, że nikt nigdy nie będzie przez niego cierpiał. Jak widać, Daisy miała być kolejnym "celem". Nie mogłem do tego dopuścić. Coś we mnie pękło tym samym krzycząc, że ona potrzebuje swojego anioła stróża.


Bardzo długo nie dodawałam rozdziału, wiem. Obiecuję się poprawić. Mam nadzieję, że ten Wam się spodoba, poświęciłam dużo czasu na poprawki, bo wciąż coś mi nie pasowało. Cieszę się, że czytelników jest coraz więcej, oby tak dalej. Chcesz być informowany/a o nowych postach? Przejdź tutaj

1 komentarz:

  1. Just one big awwwwwwwwwwwwww :) Śliczny rozdział. Ciekawe kim jest ta dziewczyna ze wspomnień Dave'a. Cóż, mam nadzieję, że prędzej czy później się tego dowiem ;) Jak zwykle życzę weny, słońce (http://hypnnotist.blogspot.com/) M x

    OdpowiedzUsuń