piątek, 14 lutego 2014

Rozdział 7

Obudził mnie dźwięk wiadomości. Zaczęłam energicznie błądzić ręką po szafce nocnej, szukając telefonu. Chwyciłam go, przesuwając kciukiem po ekranie w celu odblokowania go.

Od: Mama
"Gdzie jesteś?! Nawet nie wiesz, jak bardzo martwimy się z ojcem, wracaj natychmiast!"

Zmarszczyłam brwi, mrugając kilkakrotnie, by przyzwyczaić wzrok do światła dziennego. Przejechałam ręką po czole i odłożyłam telefon na miejsce. Była godzina 8:26. Nie miałam ochoty wracać do domu. Nie miałam ochoty ruszać się z tego miejsca. To był raj, a wszystko poza jego terenem, było piekłem. Dom, rodzice, ciągłe kłótnie, Austin, przekręty, narkotyki, szkoła i w kółko. Tutaj było zupełnie inaczej. Ja, Dave, cisza i spokój. Chciałam tu zostać, ale wiedziałam że nie ma takiej możliwości. Musiałam tam wrócić i spojrzeć rodzicom prosto w oczy.
Usiadłam na łóżku, bawiąc się końcówką piżamy. Nie wiedziałam co robię, w głowie miałam miliony obrazów, tysiące scenariuszy i jednego chłopaka, dzięki któremu jestem tu, gdzie jestem. Spojrzałam na zegarek kilka minut później, była 9:32. Postanowiłam, że czas wziąć prysznic. Weszłam do łazienki, by trochę się odświeżyć. Po kilku minutach, byłam już w pokoju. Podeszłam do szafki, wyjmując z niej pierwsze, co wpadło mi w ręce. Założyłam ubrania, związałam włosy i cichym krokiem zeszłam na dół, nie chcąc obudzić Dave'a.
Wyglądał słodko, kiedy spał. Miał uchylone wargi i splecione pod policzkami ręce. Wyglądał jak bezbronne dziecko, które właśnie odbywa swoją najcudowniejszą podróż, jednak niedługo będzie musiał to zakończyć i powrócić do oschłej rzeczywistości.
Wchodząc do kuchni, zobaczyłam niesamowity obraz. Las, gęsty las rozciągał się tuż przede mną. Ogromne, zielone drzewa miały w sobie tyle uroku, co mały szczeniaczek dla sześcioletniej dziewczynki. Wiewiórki skakały po gałęziach, niekiedy dało się zauważyć sarnę, czy coraz to ciekawsze gatunki ptaków. Przez uchylone okno, dokładnie słyszałam ich śpiew. Cieszyło ich wszystko, natura, słońce, dosłownie wszystko. Zapatrzona w ten krajobraz, poczułam na swoim ciele lekki podmuch wiatru, co pozwoliło mi wrócić do rzeczywistości. Pierwsze, co ujrzałam po odwróceniu wzroku to lodówka stojąca tuż przede mną. Skoro już tu jestem, czemu nie miałabym zapewnić Dave'owi dobrego śniadania? Wstałam z krzesła, złapałam srebrne drzwiczki i pociągnęłam w swoją stronę.
- Jest pusta, odkąd byłem tu ostatni raz - usłyszałam zaspany głos Dave'a, przerwany ziewnięciem.
Odwróciłam się natychmiast i ujrzałam jego zgrabną sylwetkę. Stał w samych spodniach, opierając się jedną ręką o ścianę. Włosy miał potargane, a oczy lekko przymrużone, patrzyły prosto na mnie.
- Dzień dobry Dave - uśmiechnęłam się lekko - Um.. Pomyślałam że możesz być głodny i chciałam...
Uśmiechnął się idąc w moją stronę.
- Co chciałaś? - Chwycił krystalicznie czystą szklankę, nalewając do niej wody mineralnej
- Zrobić Ci śniadanie...? - Spojrzałam niepewnie, wciąż z uśmiechem
- Jesteś kochana - powiedział, przerywając picie wody. - Jeśli jesteś głodna, zjemy coś na mieście. - podsunął mi butelkę wody.
- Ja nie jestem, ale Ty...
- Nie martw się o mnie - odstawiając szklankę, usiadł na miejscu zajmowanym wcześniej przeze mnie - Jak się czujesz?
- Jest dobrze. A Ty? - usiadłam naprzeciw niego
- W porządku.
Zapadła głęboka cisza. Obydwoje mieliśmy w głowie tysiące tematów, jednak baliśmy się zacząć jakiegokolwiek z nich.
- Moja mama się martwi - w końcu zdobyłam się na odwagę
Chłopak spojrzał na mnie.
- Kiedy chcesz wrócić? Odwiozę Cię.
- Dziękuję. Ale możesz dać mi jeszcze trochę czasu?
- Jasne - spojrzał na malownicze drzewa, nie wyrażając żadnych emocji
Znów milczenie. Nienawidziłam tego, nie z nim. Chciałam, żeby mówił do mnie cały czas. O byle czym. O pogodzie, o tym co mu się śniło, lub że nie śniło mu się nic. Ile metrów kwadratowych ma ten domek, jaki ma nastrój... O czymkolwiek, tylko nie milczenie.
- Mogę Cię o coś zapytać? - zaczęłam niepewnie
- Oczywiście - spojrzał na mnie swoimi brązowymi oczami
- Kim jest ta... "mała" o której mówił Austin? - położyłam nacisk na słowo "mała"
Znów coś w nim pękło. Jego, poważna dotąd mina stała się ostra, sucha, groźna. Zaczął odtwarzać w swojej głowie niezliczoną ilość obrazów, błądząc przy tym wzrokiem po kuchni, to znów wychodząc nim spoza domku.
- Nie...
- Przepraszam - ugryzłam się w język - Nie powinnam była Cię o to pytać
- W porządku
- Przepraszam Dave.
- Daisy, przestań. Po prostu jeszcze nie teraz, okej?
- Oczywiście - wstałam z miejsca, nie mogąc powstrzymać nerwów
To musiało być coś okropnego, a ja chciałabym wiedzieć wszystko od tak. Głupia.
Dave'a bardzo bawiło moje zakłopotanie. Nie mógł przestać uśmiechać się patrząc, jak biegam po pomieszczeniu bez konkretnego celu.
- Co Cię tak bawi? - zatrzymałam się na chwilę
- Jesteś słodka, kiedy się tak denerwujesz - mówił, ukazując swoje białe zęby
- Pff, chodźmy już.
Chłopak wstał i poszedł do łazienki. Wychodząc z niej był już ubrany i całkiem przebudzony.

***

- Co im powiesz? - Zapytał, skupiając się na drodze
- Nie wiem, coś wymyślę
- Powiedz, że Cię uprowadziłem - na jego twarzy zagościł znajomy uśmiech
- Jesteś głupi
- Jesteś głupsza
- Nie, ty jesteś hiper kretynem
- Nie? Ty nim jesteś?
Zabawne. Nastolatkowie- praktycznie dorośli ludzie, a kłócą się jak pięcioletnie dzieci.
Wzięłam głęboki wdech i zaczęłam myśleć, co poważnie mogę powiedzieć rodzicom. "Mamo, tato, Austin mnie prawie skrzywdził, ale nie martwcie się, brałam też dragi" Zaśmiałam się na myśl o takiej wymówce. Wszystko było tak skomplikowane, że nie wiedziałam od czego zacząć. Za co, zabrać się najpierw. Czy rozmową z psychologiem, czy z rodzicami. Czy problemami rodzinnymi, czy swoimi własnymi. 
Reszta drogi przebiegła w milczeniu. Dave doskonale wiedział co chodzi mi teraz po głowie i pozwolił mi sobie wszystko uporządkować, dopóki jest ze mną. 

Kilka minut później...
Dojechaliśmy na miejsce. Dave wyszedł z samochodu i, jak poprzednio pomógł mi samej wydostać się z niego. 
- Gotowa? - zapytał zamykając drzwi
Nabrałam powietrza w usta, po czym powoli je wypuściłam zamykając oczy. Pokiwałam głową na znak, że jestem gotowa.
- Pójdę tam z Tobą, dobrze?
Chłopak objął mnie i weszliśmy na mój ogródek. Długo nie trzeba było czekać na dramę, bo...
- Daisy! - Z domu wybiegła przerażona mama. 
Podbiegła i ze łzami w oczach zaczęła mnie przytulać i całować w czoło.
- Tak się cieszę, że jesteś cała. Nic Ci nie jest? - mówiła przez łzy
- Nie, bo...
- Jak mogłeś nam coś takiego zrobić?! - Zwróciła się w stronę Dave'a.
Obydwoje stanęliśmy jak wryci. Czy ona myślała, że chłopak dzięki któremu nie zostałam skrzywdzona, zrobił mi coś złego?
- Mamo, ale on... 
- Nic nie mów Destiny, idź do swojego pokoju. A Ty wynoś się z naszej posesji! I nigdy nie wracaj! - jej ton zwiększał się z każdym słowem
- Co? Nie, mamo Dave mnie ura...
Nie dali mi dokończyć, ugh!
- W porządku Daisy - spojrzał na mnie - Ważne, że nic Ci nie jest
- Dave, ktoś Cię zdrowo walnął?! - Wytrzeszczyłam oczy ze zdziwienia
- Jest okej. Jesteś już bezpieczna - Zaczął się powoli wycofywać
- Dave, cholera!
- Zostaw go! Niech idzie. Pamiętaj, że masz się tu więcej nie pokazywać i jeszcze coś! Zgłoszę sprawę na policję, nie ujdzie Ci to na sucho gówniarzu!
Chłopak odwrócił się i poszedł w stronę swojego domu. Moja mama też odeszła, wołając mnie co chwilę. Nie słyszałam jednak nic. Nic, prócz tego jednego zdania, które bezlitośnie krążyło w mojej głowie "Pamiętaj, że masz się tu więcej nie pokazywać".
Patrzyłam jeszcze jakiś czas jak sylwetka Dave'a oddala się. Szedł, z rękami wsuniętymi w kieszenie, a głowę skierowaną miał ku ziemi.
Wy wyobrażacie go sobie jako zwykłego człowieka, który jest "bohaterem dnia". W mojej głowie, u jego ramion pojawiły się białe skrzydła.

8 komentarzy:

  1. Świetne opowiadanie i żałuje że tak długo nie pisałas :( czekam na następny rozdział :) @DamaFenty

    OdpowiedzUsuń
  2. O kurde, się porobilo...czekam na kolejny .;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Piękny był moment, w którym Destiny i Dave rozmawiali w kuchni. Ciekawe co będzie działo się dalej pomiędzy tą dwójką. Ostatnie zdanie jest piękne, cudowne, wspaniałe. Z resztą, jak całe opowiadanie :) Życzę Ci, jak zwykle, dużo weny i inspiracji :) (http://hypnnotist.blogspot.com/) M x

    OdpowiedzUsuń
  4. Boski rozdział <33

    OdpowiedzUsuń
  5. Aaaa czekam na następny. Piszes swietnie ! Informuj mnie @Vejtaszewska

    OdpowiedzUsuń
  6. lovemeliikeyoudo.blogspot.com
    ZAPRASZAMY !!!:)

    OdpowiedzUsuń
  7. CZEŚĆ FRAJERZE. Informuję Cię, że Twój blog został nominowany, przeze mnie, do LIEBSTER AWARD! Serdecznie Ci gratuluję i zapraszam tutaj - http://hypnnotist.blogspot.com/p/liebster-award.html - by dowiedzieć się więcej. Trzymaj się! Pozdrawiam, M x

    OdpowiedzUsuń