środa, 9 lipca 2014

Rozdział 10

- Co Ty robisz? Zostaw ją! - natychmiast rzucił się w naszym kierunku widząc zaistniałą sytuację
- Dave, Dave uspokój się! Do niczego nie doszło. - próbowałam go powstrzymywać
- Jeszcze raz się do niej zbliżysz to Cię zabiję, rozumiesz?! - krzyczał wymachując pięściami
- Obrońca Dave - Austin zaśmiał się złośliwie
- Zamknij się kurwa, masz się do niej nie zbliżać!
- Dave! - warknęłam - Pozwolisz mi dojść do słowa?
Chłopak próbował uspokoić emocje, wciąż oddychając głośno. Wypuścił powietrze ustami, wzrokiem dając znak, że słucha mnie z uwagą.
- Ja i Austin tylko rozmawialiśmy. - zaczęłam - Przeprosił mnie za to, co próbował zrobić.
- Przeprosił? - parsknął z rozbawieniem w głosie
- Tak, Dave przeprosiłem. Każdy zasługuje na drugą szansę, wiesz? - przyłożył dłoń do klatki piersiowej
- Ktoś taki jak ty, nigdy się nie zmienia!
- Dave!
- Daisy, on próbował cię skrzywdzić! Robił to nie pierwszy i zapewne nie ostatni raz z setkami innych dziewczyn. A ty jesteś tak naiwna, żeby mu wierzyć?
- Naiwna? - uniosłam brwi ze zdziwieniem
- Tak, kurwa jesteś naiwna! Próbuję cię chronić od tego idioty, a ty przy pierwszej okazji chcesz do niego wrócić.
- Nikt tak nie powiedział.
- Nikt nie powiedziałby też, że będziesz chciała mu wybaczyć.
- Od kiedy zrobiłeś się takim dupkiem.
- "Dupkiem"? Zrozum, że próbuję cię chronić!
- Może nie będę wam przeszkadzał w kłótni, gołąbki. Daisy, nie przejmuj się mam nadzieję że zrozumie. Do zobaczenia - wypowiadając te słowa, spojrzał znacząco w oczy Dave'a
- Trzymaj się Austin. Przepraszam za niego.
Chwila milczenia. Stałam przed nim z założonymi rękoma czekając na jego ruch.
- Nic mi nie powiesz?
- Jestem chyba w szoku Daisy.
- Nie rozpłacz się - zadrwiłam
- Jeszcze kilka dni temu sama zrobiłabyś to, ale ktoś musiał uratować ci tyłek, pamiętasz?
- Nie proszę cię o nic innego, jak o zwykłą akceptację.
- Nie rozumiesz? Nie zaakceptuję człowieka który zranił tyle bliskich mi osób!
- Kogo zranił? No mów.
- To nie jest twoja sprawa - skrzyżował ręce na karku, błądząc po ziemii pustym wzrokiem
- Wiesz, nie rozumiem cię. Zawsze, kiedy staram ci się pomóc, poruszyć ten temat odpowiadasz, że nie chcesz o tym mówić.
- Wow, wow faktycznie jestem zwykłym sukinsynem - zakpił
- Ta rozmowa nie ma sensu.
- Tak samo jak my, Daisy.
- My?
- Ty i ja. My.
- Jacy my? - skrzywiłam się - Nie było i nie ma żadnych nas, rozumiesz?
- Nie było? - zmienił ton - Powiedziałaś...
- Ty też powiedziałeś. Ale to nie zmienia faktu że jesteś dla mnie nikim. Nikim szczególnym.
Znów milczenie. Musiał poukładać sobie w głowie to, co właśnie usłyszał.
- To ty jesteś dla mnie nikim - wsunął ręce do tylnych kieszeni - Dla mnie i dla Austina też nie. Jesteś zwykłą dziwką, którą się pobawi, a później po prostu rzuci. Jak wszystkie inne. Jesteś jedną z nich. Jedną z tych wielu, które miał i które będzie miał. Nie jesteś nikim szczególnym - parsknął
- Chyba nie wierzę w to, co słyszę.
- Nie rozpłacz się.

Wypowiadając te słowa, odwrócił się w stronę czarnego pojazdu. Odblokował drzwi, włożył kluczyki do stacyjki i ruszył z piskiem opon. Ta rozmowa nie miała się tak potoczyć. Nie chciałam zerwać z Dave'm, nie chciałam go urazić. Może miał rację, Austin chciał mnie skrzywdzić, a on się po prostu o mnie troszczył. Tak, czy inaczej powiedział że nie jestem dla niego nikim szczególnym. I miał rację. Tak dobrze, znałam go zaledwie kilka dni. Ten "związek" nie miał prawa być.

Następnego dnia spotkałam Dave'a w szkole. Nie zamieniliśmy ani jednego słowa, czułam się winna. Czułam, że ta cała sytuacja to moja wina. Jednak nie mogłam z tym już nic zrobić. Tego samego dnia wróciłam do Austina. Zrozumiałam, że jest dla mnie kimś ważnym a jego przeprosiny były szczere. Dave widział nas kilka razy podczas uścisków, chyba zrozumiał co właśnie się stało. Nie może mieć mi tego za złe, to moje życie.
- Co się dzieje skarbie? - zapytał głaszcząc mój policzek
- Nie chciałam, żeby tak wyszło.
- Przestań, sam powiedział że nie jesteś dla niego szczególna. Co innego dla mnie. Kocham cię Daisy - cmoknął mnie w policzek
- Ja ciebie też Austin - przytuliłam go.

Wracałam do domu sama. Bez Dave'a, bez Lily. Ona też nie przepadała za Austinem i prawdę mówiąc trochę oddaliłyśmy się od siebie odkąd wróciłam do niego. Mijając dom Dave'a dostrzegłam go na podwórku, grał w kosza ze swoim kolegą. Nie chcąc natrafić na jego wzrok, minęłam szybko to miejsce udając się w kierunku drzwi frontowych.
- Cześć tato - zrzuciłam torbę, opadając na kanapę obok niego
- Cześć Dais, ciężki dzień?
- Zdecydowanie. Jest coś ciekawego?
- Mecz, oglądasz ze mną?
- Chwilkę, później muszę się uczyć mam mnóstwo zaliczeń na koniec roku.
- Chodź tu córcia - przytulił mnie do siebie tak, jak kiedy byłam małą dziewczynką.
Spędziłam z nim jakiś czas, po czym udałam się do swojego pokoju. Usiadłam na łóżku, rozkładając materiały jednak nie mogłam skupić się na niczym innym, poza Dave'm. Przyjaciel od zawsze, teraz największy wróg. Nie zasługiwał na to, ja chyba też nie. Chciałam jakoś z nim porozmawiać, przeprosić, ale nie miałam odwagi. Postanowiłam więc zdać się na los, sprawy musiały potoczyć się same.
- Lily? - szepnęłam zapłakana do słuchawki telefonu
- Daisy, co się stało?
- Jestem zwykłą suką, on na to nie zasługiwał
- O kim mówisz?
- Dave, nie radzę sobie z tym
- Normalnie przyszłabym teraz i przegadałybyśmy całą noc, ale muszę pilnować młodszego brata bo rodziców nie ma. Ale nie rozumiem... Myślałam że to już skończone, że zapomniałaś.
- Nie zapomniałam
Westchnęła.
- Porozmawiaj z nim
- Nie potrafię. Nie po tym co mu zrobiłam.
- Nie przesadzaj, oboje nakrzyczeliście na siebie. On też nie jest bez winy.
- Nie mogę tak, bez niego.
- Co chcesz mi przez to powiedzieć? Co z Austinem?
- Nie wiem czy go kocham Lils.
- Szczerze mówiąc ulżyło mi. Austin nie jest chłopakiem dla Ciebie, potrzebujesz kogoś kto będzie się Tobą opiekował i chronił Cię od problemów, a nie stwarzał więcej zagrożeń.
- Nie mam z tym problemu.
- Masz Daisy, też kiedyś miałam. Ale to nie Twoja wina, uzależniłaś się przez Austina, a on Cię z tego nie wyciągnie uwierz. Słuchaj, muszę zająć się bratem dasz sobie radę?
- Tak - otarłam łzę - Tak, poradzę sobie. Do jutra Lily.
- Trzymaj się Dusty.

Następnego dnia nie poszłam do szkoły, spotkałam się z Austinem i jego znajomymi. Mieliśmy upatrzone przytulne miejsce pod mostem, gdzie nikt nas nie widział. Tam, robiliśmy co nam się żywnie podobało. Piliśmy alkohol, braliśmy dragi. Ale poza tym dużo się śmialiśmy i świetnie się bawiliśmy. Jednakże nie mogłam zaprzeczyć słowom Lily, wtedy już wiedziałam że jestem uzależniona od narkotyków.
***
Obiecuję, że postaram się nie zaniedbywać bloga. ZGŁOŚ SIĘ DO INFORMOWANYCH O NOWYCH POSTACH

3 komentarze:

  1. Czemu, czeeemi, czemu takie krótkie?! Za szybko mi się czytało, zdecydowanie za szybko. Piszesz to w formie takich wspomnień, czego ja nigdy zrobić nie umiałam, a co bardzo mi się podoba. Nie spodziewałam się tego, że Dave może tak zareagować, zazwyczaj był spokojny...
    Fajowy rozdział, pisz szybciutko następny! M

    OdpowiedzUsuń
  2. o boshe jaki boski rozdział...nie wiem co napisać, po prostu szok. Nie spodziewałam się takiej akcji. Jestem ciekawa co się wydarzy w kolejnym. Czekam z niecierpliwością. Uwilbiam twoje opowiadanie.
    Życzę weny <3

    OdpowiedzUsuń
  3. BOSKI ;D Uwielbiam to opowiadanie ;)

    OdpowiedzUsuń