sobota, 31 maja 2014

Rozdział 9

Daisy's POV:
- Cześć mamo! - Wbiegłam do domu z ogromnym uśmiechem.
- Daisy. Czemu jesteś taka szczęśliwa?
- Lepiej, jakbym nie była prawda?
- Daj spokój, wiesz że na tym mi zależy - pocałowała mnie w policzek. - No więc opowiadaj jak Ci minął dzień.
- Było świetnie - wyciągając butelkę wody z lodówki, zawiesiłam na chwilę głos - Mamo?
- Słucham Cię. - uniosła wzrok
- Dzisiaj spotykam się z Davem - zaczęłam niepewnie
- Destiny... - odłożyła czasopismo skupiając całą swoją uwagę na mnie
- Mamo, nie możesz wybierać mi przyjaciół. Proszę Cię -przytuliłam ją składając kilka pocałunków na policzku
Zaśmiała się.
- Chciałam tylko powiedzieć, że pomimo iż nie przepadam za Twoimi znajomymi, nie zabronię Ci się z nimi spotykać. Baw się dobrze córcia. 
- Wow - odchyliłam się od niej, uśmiechając się - Jaka zmiana.
Chwyciłam butelkę wody.
- Na pewno będę, do później! - wyszłam z kuchni, zmykając za sobą drzwi

***

Od: Dave
Rozmawiałaś z mamą?

Do: Dave
Tak

Od: Dave
I?

Do: Dave
Nie ma nic przeciwko. Murek za 20 minut

W wyznaczone miejsce szłam jak najdłuższą drogą. Chciałam zaczerpnąć świeżego powietrza przed dzisiejszym wieczorem z Dave'm i Lily. To będzie najlepszy dzień w życiu! Przynajmniej miałam taką nadzieję. Przez kolejne minuty układałam sobie w głowie idealne scenariusze, które prawdopodobnie wydarzą się za kilka chwil. Nie potrafię opisać tego, jak bardzo cieszyłam się na to spotkanie. Wieczór z moimi przyjaciółmi to było coś, na co czekałam od dawna. 
Ale najpierw czekało mnie mile spędzone popołudnie z Dave'm. Jeszcze nie wiem, co miał w planach ale uśmiechałam się na samą myśl. Był moim przyjacielem, znał mnie doskonale.

Dave's POV:
Dwadzieścia minut, dwadzieścia krótkich minut na zaplanowanie najlepszego popołudnia w jej życiu. Niezłe wyzwanie. Chciałem zrobić coś, dzięki czemu Daisy poczułaby się dobrze w moim towarzystwie, a jednocześnie, aby nie zniechęciła się pod żadnym pozorem. Nie chciałem naciskać, przede wszystkim była moją przyjaciółką.

Daisy's POV:
Przyszłam na miejsce już dziesięć minut wcześniej. Wskoczyłam na murek pozwalając nogom na swobodne zwisanie. Bawiłam się rąbkiem spódniczki, skupiona tylko na niej. Czekałam na przyjście Dave'a jednocześnie rozmyślając nad setkami innych spraw. Miałam do zrobienia projekt z angielskiego, pracę domową z biologii i mnóstwo nauki z historii. Poza tym jutro przyjeżdżają wujkowie, trzeba pomóc rodzicom w przyrządzeniu kolacji. Za kilka dni tata obchodzi urodziny, zawsze z mamą urządzałyśmy mu przyjęcie, wtedy panowała w domu taka miła atmosfera. Nie zapominając również o wspólnych wakacjach z Lily. Trzeba było przejrzeć wszystkie oferty, wybrać najlepszą, a później już tylko kwestia ustalenia szczegółów z rodzicami. Te wakacje będą najlepsze na świecie, przysięgam!
- Daisy! - usłyszałam znajomy głos

Dave's POV:
Dotarłem na miejsce, upewniając się jeszcze czy aby na pewno zamknąłem drzwi pojazdu. Z daleka zdziwił mnie fakt, że Daisy jeszcze tam nie było. Dziwne, ona zawsze jest na miejscu przede mną, przed Lily, przed wszystkimi. Co mogło się stać?
Usiadłem na murku, z kieszeni spodni wyciągnąłem telefon i bawiąc się nim, czekałem na dziewczynę. Czas mijał. Dziesięć minut, dwadzieścia, pół godziny. Destiny wciąż nie było. Nie zwlekając dłużej, wybrałem jej numer. Nie obierała. Postanowiłem poszukać pomocy gdzieś indziej.
- Tak? - usłyszałem głos Lily
- Jest u Ciebie Daisy?
- U mnie? Miała być na waszym murku jakieś pół godziny temu.
- Jestem tutaj od tego czasu, jej nie ma. Telefonu też nie odbiera.
- Przestań tak panikować, bo zaczynam się martwić.
- Nie zsikaj się - zaśmiałem się - Zaraz ją znajdę, albo po prostu zajmie jej to więcej czasu
- Jesteś idiotą.
- Jestem - rozłączyłem się.
Zeskoczyłem z murku i zacząłem błądzić po okolicy, rozglądając się za znajomą twarzą Daisy. Pokonałem kilkanaście metrów, nie tracąc czujności. 
Daisy wciąż nie było, spóźniała się kolejne kilkanaście minut. To już nie było w jej stylu. Coś musiało się jej stać, tylko co? Mówiła, że jej rodzice nie mają nic przeciwko mnie, była umówiona ze mną i z Lily na wieczór. Dlaczego tak po prostu...
W tym momencie przez głowę przeleciała mi pewna myśl. 
- Cholera - wyszeptałem do siebie.


Cześć, postanowiłam wrócić do pisania. Ze względu na to, że nie robiłam tego dość długo i nie wiem kto z Was chce być wciąż informowany, robię nową listę. Jeśli chcesz być nadal na bieżąco, napisz w komentarzu tutaj

4 komentarze:

  1. Doczekałam się! Gdy zaczęłam czytać, odniosłam wrażenie, jakby było to zupełnie inne opowiadanie. Spowodował to całkiem inny, odmienny humor matki. Jeżeli mam być szczera, to na samym początku szału nie ma, dupy nie urywa, ale koniec już urywa. Podejrzewam Austina, ale zobaczymy. Dopadła Cię wena i to widać. Poważnie, nie spodziewałam się, że zrobisz coś takiego. Podoba mi się i czekam na następny rozdział, jak zawsze, M

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej. Dowiedziałam się o twoim blogu tak jakoś, przez przypadek i postanowiłam na niego wejść. Ciesze się, że to zrobiłam i mogłam przeczytać te wspaniałe rozdziały. Zaciekawił mnie twój styl pisania i fabuła. 8 rozdział mnie na prawdę zaciekawił i się wzruszyłam było tak romantycznie, ogólnie te wszystkie sceny co się działy. Na początku wydawało mi się, że będzie beznadziejne (bez urazy :)), ale gdy zaczełam czytać drugi i trzeci i tyle się zaczęło dziać, po prostu nie mogłam przestać czytać. Bosko piszesz i przyznam się, że się zakochałam <3. Jestem ciekawa co się stało z Destiny i nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału. Oby był szybko i życze weny kochana ♥♥♥♥
    Miło mi będzie jeśli wejdziesz na mojego bloga i zostaniesz jego czytelniczką i zostawisz komentarz. Zapraszam !!! http://onelesslonlygirl69.blogspot.com/ ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak dobrze że wróciłaś do pisania ;) Czekam na następne ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Juz bałam sie ze przestałas pisać ale dobrze że wróciłas <3

    OdpowiedzUsuń