poniedziałek, 6 stycznia 2014

Rozdział 1

Poniedziałkowy poranek. Usiadłam na łóżku przecierając zaspane oczy. Sięgnęłam po swój telefon i przejeżdżając palcem po ekranie zobaczyłam, że jest 6:27. Równo z wybiciem godziny wpół do siódmej do pokoju weszła moja mama w szampańskim nastroju. Od ostatniej kłótni minęło kilka dni, domyślam się więc, że rodzice się pogodzili.
- Dzień dobry Dusty - moja mama miała miliony pomysłów na moje "ksywki" - jak się spało? - Zapytała odwracając się i podciągając rolety.
Słońce natychmiast wpadło do mojego pokoju, rażąc moje, nie przyzwyczajone jeszcze do dziennego światła oczy.
- Dzień dobry mamo. Um... A gdzie jest tata? - ugryzłam się w język zaraz po tym jak to powiedziałam
- Wyszedł wcześniej do pracy - wzruszyła ramionami, a humor jak widać jej nie opuszczał
- Dlaczego jesteś taka szczęśliwa? - zmarszczyłam czoło
- Kochanie... Wstawaj już, bo się spóźnisz
- Spóźnię? Lekcje zaczynają się od ósmej - opadłam na wygodne łóżko - Mamo... Mogę zostać w domu?
- Znasz odpowiedź - rzuciła ordynarnie - Śniadanie za dziesięć minut - wyszła z pokoju zamykając drzwi
- Ugh - jęknęłam podnosząc się z łóżka
Podeszłam do szafy, wyjęłam z niej coś, co opisywałoby mój nastrój. Kilka minut później byłam już na dole zacierając ręce na samą myśl, co przyrządziła dla nas Davonne.
- Dzień dobry Dav - podeszłam i objęłam staruszkę
- Dzień dobry słoneczko, na co masz ochotę? - uśmiechnęła się z ciepłem malującym się na jej twarzy
- Obojętnie. Byle coś, co da mi dużo energii. - skierowałam wzrok na mamę, pijącą kawę - Spotykam się dziś z Lily - usiadłam niepewnie.
Moja mama nie znosiła tej dziewczyny! Lily nie była zamożną nastolatką z rodzicami postawionymi wysoko w hierarchii "ważności". Nie byli biedni, byli zwykłą kochającą się rodziną. Nawet nie macie pojęcia ile oddałabym za takich bliskich!
- Czemu z... Lily? - Wypowiedziała to imię z obrzydzeniem.
Spojrzałam na Davonne która pokręciła tylko głową.
- Em... Bo jest moją przyjaciółką? Chcę spędzić z nią miło czas, więc proszę Cię odpuść sobie.
- Słuchaj kochanie - odstawiła kubek z kawą - Zabraniam Ci mówić w taki sposób do mnie lub do ojca. Rozumiesz mnie? Nie jesteśmy Twoimi kolegami ze szkoły - rzuciła ostre spojrzenie
- Jasne, że nie - wymruczałam pod nosem
Śniadanie zjadłam najszybciej jak potrafiłam. Nie chciałam ciągnąć dłużej tej rozmowy, która nie przyniosłaby żadnych rezultatów. Ja nie przekonam jej do swojego zdania, ona za nic w ś w i e c i e nie przekona mnie do swojego.
Wybiegłam z domu porywając za sobą bluzę. Wskoczyłam na deskę, wsadziłam słuchawki do uszu i już miałam wyjeżdżać gdy...
- Cześć Daisy!
- Oh... - wyjęłam słuchawki i schowałam do kieszeni - Siemka Dave, co tam?
- Jest dobrze. Idziesz do szkoły? Czekaj, wezmę plecak i idę z Tobą
- O... - wbiegł do domu zanim zdążyłam skończyć - kay...
Chwilę później byliśmy już w drodze. Rozmawialiśmy o naszym dzieciństwie i o tym jak blisko byliśmy
- Ej, a pamiętasz jak za mnie wyszłaś? - zaśmiał się
- Taak, wciąż mam ten cukierkowy pierścionek - uśmiechnęłam się
- To były czasy... No to powiedz, jak w szkole?
Chłopak był w tym samym wieku, ale liczebność osób sprawiła, że klasy były porozdzielane. Wiecie, jak to w liceum.
- Dave - zaśmiałam się - Nie przynudzaj
Parsknął śmiechem. Z d e c y d o w a n i e nie mieliśmy ze sobą o czym gadać jako nastolatkowie.
- To, o której kończysz? Może mógłbym po Ciebie wyjść i wrócimy razem?
- Ale widzisz - zaczęłam - Umówiłam się z Lily
- Lily?
- Mhm
- Ta, która ćpa?
- Mam nadzieję, że powiedziałeś to żartobliwie. Inaczej będę musiała Cię zabić. - uśmiechnęłam się patrząc na rozbawioną twarz chłopaka
Mijając kolejny dom, poczułam czyjś wzrok na sobie. Stanęliśmy na chwilę, rozejrzałam się dookoła ale nikogo nie było. Poszliśmy dalej.
- A jak z Austinem? - zmienił temat
- Kim? A tak, Austin. Na razie wszystko idzie zgodnie z planem. Mam nadzieję, że się z nim spotkam jeszcze w tym tygodniu.
- Mhm... Uważaj na niego Destiny. Wiesz, że ten chłopak jest niebezpieczny. - powiedział śmiertelnie poważnie
- Krąży o nim wiele plotek ale żadna nie jest prawdziwa - uśmiechnęłam się widząc strach w oczach Dave'a.
Zanim zdążyłam coś jeszcze powiedzieć, stanęłam na chwilę. Ktoś, kto mnie śledził nie miał w tym chyba dużego doświadczenia.
- Coś się stało? - zapytał ze zdziwieniem - Dziwnie się zachowujesz
- Nie ale... - ruszyliśmy - Um, mógłbyś jednak wpaść po mnie po szkole?
- Jasne - uśmiechnął się z satysfakcją
Dupek, ale można było to wykorzystać.

***
Wreszcie zabrzmiał dzwonek oznaczający wolność. Wybiegłam na pole i zaczęłam rozglądać się za Dave'm. Chłopak stał oparty o mur szkoły, uśmiechając się na mój widok.
- Daisy, tutaj! - Krzyknął, podnosząc rękę w górę.
Rozglądnęłam się uważnie i zbiegłam po schodach. 
- Idziemy? - Zapytałam z lekkim uśmiechem
Ruszyliśmy.
- To, gdzie masz się spotkać z Lily? - przerwał milczenie
- Dave... - zignorowałam jego pytanie - Wiesz, że moja mama jest prawnikiem, tak? - Kiwnął głową - Ja... Mam wrażenie, że ktoś mnie obserwuje
- I co, myślisz że któryś z morderców, którego Twoja mama wsadziła za kratki lata temu, wyszedł na wolność i chce się zemścić na jej córce? - był cholernie zabawny
- To nie jest śmieszne - syknęłam
- Daisy daj spokój. Dobrze wiesz, że to absurd. Gdyby ktoś chciałby zrobić Ci krzywdę, musiałby to zrobić...
Uderzyłam go w pierś na znak, żeby skończył. Stanęłam jak wryta i obserwowałam sytuację dziejącą się parę kroków od nas. Po kilku sekundach Dave przeniósł wzrok w to samo miejsce. Oboje byliśmy zszokowani i przez kolejne kilka chwil nie mogliśmy wykrztusić ani słowa. To było najdłuższe sekundy w życiu, przysięgam.
- Destiny? - przerwał ciszę niepewnym głosem - Kim ona do cholery jest?

4 komentarze:

  1. NO FACET, W TAKIM MOMENCIE???!!!! Koniec. To dopiero drugi rozdział, a ja już się wkręciłam w to opowiadanie. Teraz nie dam Ci spokoju. KOCHAM TĄ HISTORIĘ! Z niecierpliwością (jaka jeszcze nigdy mi nie towarzyszyła podczas czytania jakiegokolwiek opowiadania) czekam na dalszy ciąg. Nie wiem kim jest ta dziewczyna, ale podniosła mi poziom adrenaliny. I tak, piszę to wszystko jak najbardziej obiektywnie i poważnie :) http://hypnnotist.blogspot.com/ M x

    OdpowiedzUsuń
  2. Kurde, czemu w takim momencie? Ugh, tylko Cię zabić. Opowiadanie zapowiada się świetnie, bardzo dobrze się czyta. No i oczywiście czekam na następny :D
    PS: Wyłącz weryfikacje obrazkową, bo niektórych to wkurza i mogą przez to nie komentować :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Super bloga , powodzenia / SCORTER

    OdpowiedzUsuń
  4. ty to umiesz podwyższyć adrenalinę:D opowiadanie jest super i strasznie ciekawie się go czyta. byłabym zaszczycona gdybyś informowała mnie o swoich nowych postach bym była na bieżąco z częściami opowiadania. powodzenia i nie mogę się doczekać nowego rozdziału;3/wedis

    OdpowiedzUsuń